Forum Forum drużyny I co dalej Strona Główna
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Powrot bajki o "I co dalej?" : DDD
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum drużyny I co dalej Strona Główna -> Zainteresowania

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mafia
Marszałek Polski



Dołączył: 30 Lip 2006
Posty: 1065
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: SOUTHSIDE, Targanice, Kingstreet 1


PostWysłany: Nie 14:33, 24 Wrz 2006    Temat postu: Powrot bajki o "I co dalej?" : DDD

Dawno dawno temu w trawie
kiedy na świecie panowało zło a ludzie szukali bohaterów
pojawili sie ONI wielcy i piękni XDH
taak, slawni wielcy i najwspanialsi ludzie z XDH, nikt nie wie jak sie to wszystko naprawde zaczelo, jednak jedna historii mowi ,ze....
siali postrach swoja mądrością i współdziałaniem wśród innych DH w okolicy
pewna DH Gamma - chciała z nimi konkurowac ale nie podołąła i zostali wygnami wraz z druzynowycm na wieczna tułączke po wszechświecie (danne zmienione na potrzeby bajki)
jednak ta ich tulaczka(DH Gamma) nie trwala dlugo, jednak w tym czasie planowali wielka pomste na szlachetnych przedstawicielach XDH...
ale tajemniczy szpieg którego znali tylko dowódzcy X dh doniósł im o tych niecnych planach i X DH rozpoczęła przygotowania przed ostateczna bitwą o panowanie jako najlepsza DH w okolicy
ednak w tym samym momecie w calkiem innych rejonach wszechswiata, DH XYZ bedaca neutralna w tym sporze do chwili gdy doszla informacja o przygotowywanej wojnie, stanela przed wielkim dylematem, poniewaz przywedrowali do nich poslancy z 2 wrogo nastawionych DH, i zawiazala sie rozmowa...
póżniej tą rozmowę będą nazywać SĄDEM śródziemia z dawna oczekiwane połączenie sił najpotężniejszych XDH przeciw wspólnemu wrogowi Pieśni o tych wielkich czynach rozbrzmiewały będą po wsze czasy
a SAD wygladal tak...
na tajne zebranie z całej okolicy zjechali sie poplecznicy X DH aby stanąć ramie w ramie przeciw nikczemnym - zebrali sie na utwardzonej ziemi za górą zwaną Zadek misia.
a slawna ta gora, zanim powstala jeszcze wspaniala i wielka XDH, za czasow tzw pradawnych, toczyly sie na niej najwieksze bitwy w historii srodziemia i nie tylko, potegapradawnych byla tak wielka , ze...
brakłoby gwiazd aby ją zaćmić. Jednakże włądca pradawnych miał kilku synów i zrobił wielki bład dzieląc władze miedzy nich tak doszło do upadku prawawnych . Najstarsi w naszym rodzie powiadają ze najmądrzejszy syn pradawnych chciał pogodzic braci ale został podstępnie zabity. Naszczeście chwile przed śmiercią wyznaczył na swojego następce wiernego mu rycerza który zebrał wielką armie i pogonil zwaśnionych braci gdzie pieprz rosnie a to podobno daleko inna historia opowiada ze potomek owego ryczerza załozył X DH. Mam nadzieje ze ta historia to udowodni. Wracajac do sadu ...
na sadzie zebralo sie sporo ludzi, byli szlachetni przedstawiciele DH XYZ, ktorzy jeszcze sa neutralni, jednak wszystko sie zmieni po obradach sadu, sa takrze najwazniejsi przedstawiciele zwasniowych Dh, tak zwanych "dziesieciu wspanialych" z XDH i reprezentacja mrocznej DH Gamma, atmosfera byla bardzo dziwna, niewiadomo co sie moglo wydarzyc, a wtem...
wraz ze swoim uzbrojonym orszakiem na obrady wtargnął dowódca gammy
powszechnie uznany za niespełna rozumu naszczeście posiedzenie było dobrze chronione przez szlachetnych wojowników którzy mieli zadbac aby nic nie zakłóciło tego spotkania
cala sala byla obuzona, jednak mozna bylo sie tego spodziewac po wladcy DH Gammy, jednak wielki, mezny, odwazny, honorowy, niepokonany i przystojny, a zwlaaszcza to ostatnie, wladca XDH nie przejal sie tym, a zwany byl Archer'em, nazwa ta pochodzi od doskonalej zrecznosci, celnosci, niewyobrazalnej sile, inteligencji, nieskonczonej madrosci, co czynilo z niego kogos wiecej niz czlowieka, to byl druzynowy jak ich malo. Wygladal nastepujaco...
należy zacząć od tego że u Jego boku lśnił miecz z czarnej stali wykonany przez mistrza mrocznego elfa Eola
, a postac slynnego Archera, niczym glaz, potezna, budzaca strach i poszanowanie, twarz niczym z granitu nieugieta, a jednak plynela z niej jakas aura ciepla, dobroci..
spojrzał na nieproszonych gości a oni ulekli sie Jego wzroku.
Czego waszmość chcecie- zapytał a głos Jego brzmiał jak tyśiąc trąb na Syjonie
wtedy to nikczemny wladca zwanym B27 zrozumial, ze to nie bedzie takie proste, nawet wiedzac,ze jego nikczemny plan nigdy go nie zawiedzie, a wygladal on tak...
atak miał przestraszyć strażników a sam B27 miał ugodzić Archera zatrutum ostrzem zwanym Morgulin ponieważ że truciznę czerpało z rzek krainy Mordor, gdzie zaległy cienie
jednak nikczemny i zly B27, zdobyl ta przerazajaca trucizne, oczywiscie nie samodzielnie, stracil przy tym wielu zolnierzy, poniewaz droga do Mordoru byla...
pilnie strzeżona. DH gamma miała siedzibę w samotnej górze na północno wschodnim skraju śródziemia wysłannicy B27 musieli przejść przez straże Elfów z Mrocznej Puszczy pośród strażników byli także dwaj potężni wojownicy XDH to oni wytropili i złpali w pułapkę posłańców. B27 miał jednak plan bardziej podstępy w zamian za 666 dusz sług i wojowników Czarnoksiężnik Agmaru Najpotężniejszy z Nazguli przyniósł mu truciznę
jednak Ci wielcy wojownicy XDH zwani Emilian i Bonifacjon, dawj najlepiej wyszkoleni i waleczni wojownicy, bo szkoleni osobiscie przez Archera, dowiedzieli sie o tej niecnej zdradzie czarnoksieznika, mozna spytac skad to wiedzieli? heh mieli wiele nadzwyczajnych cesz takich jak: super sila perswazji, ktorej to uzyli do przesluchania wyslannikow i dowiedzenia sie wszystkiego, tak wiec postanowili...
przejąć złowrogi sztylet i zniszczyć w ogniu Góry Przeznaczenia. plan z pozoru prosty jednak trzeba wiedziec ze XDH nie zyla w przyjacielskich stosunkach z wieloma plemionami dwaj Wojownicy wyruszyli wiec po kryjomu
przemiezajac wiele rownin pelnych smiercionosnych pulapek i zlowrogich plemion, a celem ich wedrowki bylo powiadomienie wilekiego Archera o zamiarach zlego B27, droga zajela im kilka dni jednak dotarli do siedziby wielkiego wladcy XDH, siedziba ta byla wspaniala...
nie mogłeś jej znależć chyba że wiedzałeś gdzie sie znajduje była ukryta w pierścienu górskim do którego prowadziło tylko jedno ukryte przejście
mieszkańcy prowadzili tam spokojny pełen Piękna żywot. Sama siedziba nigdy nie była ukończona ciągle coś dorabiano upiększano rozrastała sie i pieła się w góre.strzeliste ostro zakończone wieże stanowiły oczy poza łańcuch górski niżej wszechstronne salony i przepiękne sypialnie z których każdawykonana ręką innego mistrza. w podziemiach tego wspaniałego grodu mieściły się niezliczone skarby ale i to przyćmiewało piękno ogrodów któren wyglądały jakby...
nikt nigdy nie odwiedzal tych ogrodow. Matka natura zadzila sie tam wlasnymi prawami, dziewicze piekno, wiele wspanialych drzew, kwiatow, a na srodku znajdowal sie wspanialy, nikt by nie powiedzial ze sztuczny wodospad, ktory dostarczal wode w kazdy zakatek tych wspanialych ogrodow, a umozliwialy to specjalnie zaprojektowane akwedukty, poniewaz wielkosci ogrodow nie mozna zmierzyc zwrokiem. Mistrz ktory to zaprojektowal przeszedl sam siebie, prostota i doskonalosc zatrzymuja dech w piersiach na sam widok...
tych pięknych rzeczy chorzy odzyskiwali zdrowie a strapieni radość życia. Jednak Dwaj Łowcy nie mieli nawet czasu aby tam spojrzeć przybyli do grody z ważną wiadomością.B27 szykuje zamach . Królu nie możesz jechać na Wiec poza granice królestwa tu jestes bezpeczny-mówili ujednak bez wiary imprzekonania . Bali sie bowiem o ukochanego władce ale wiedzieli że ktoś musiał zatrzymać występnego B27.wiedzieli że to mógł być tylko On. Archer podniósł sie z tronu przyjął pełną godności postawę i...
i taka wlasnie postawe przyjal podczas sadu, B27 w tym momecie mial oczy pelne strachu, komu wypowiedzialem wojne, pomyslal , jednak byl pelen nadziei ze jego podstepny plan sie uda,jednka nieugiety i wspanialy Archer wiedzial co szykuje mu B27, jednak nie przemowal sie tym, byli z nim jego najlepsi ludzie, Emilian i Bonifacjan, a takze...
wielu innych wojowników którzy już zataczli krąg wokół B27. niedoszły zabójca dostrzegł to i w akcie desperacji wbił sztylet w najbliższego rycerza a był to Maćko
w zamieszaniu uciekł jednak Jego ludzie zostali wycięci w pień w akcie zemsty. Po walce okazało sie że maćko przeżył dzięki antidotum które przygotowywał dla Króla na wypadek powodzenia zamachu.Tu trzeba podkreślić geniusz Maciusia.jednak jego stan był ciężki i pgarszał sie z chwili na chwilę. Przyjaciele postanowili wyruszyć w różne strony świata w poszukiwaniu ratunku na truciznę tak więc Bonifacjon ruszył na...
na sniezne akwedukty zaglady, o ktorych wiekszosc ludzi juz zapomniala, legendy powiedaly bowiem ze gdzies w tych rejonach biegnie podziemna zyciodajna rzeka, ktorej jeden lyk powraca do zdrowia bez wyjatkow, wiec nadzieja w tym ze geniusz, sila, a takze wielka przyjazn ktora dzielil Maciusia nie pozwalala mu myslec o strachu, nawet wtedy ze wejscia do akweduktow strzegl aniol sprawiedliwosci, ktory wedlug legedy zadawal jedo pytanie, jezeli odpowiedziales dobrze mogles wejsc, jednak gdy odpowiedz twa byla zla, to zguba twa nie znala ograniczen, jednak to nie tylko na tym koncza sie niebezpieczenstwa tejze podrozy...
bowiem akwedukty te odległe były o setki kilometrów od miejsca w którym obecnie Bonifacjan się znajdował. Bonifacjan zapakował do podręcznego plecaka: trochę jedzenia, linę, kilof, buty na zmianę, kanadyjkę i NS'a. Z takim ekwipunkiem ruszył w stronę śnieżnych szczytów na których znajdowały się rzekome akwedukty. Z każdym kilometrem podróży temperatura gwałtownie spadała...
jednak to nie dotyczyło Bonifacjana z poprzedniej wyprawy zostałomu trochę
bezprocentowego napoju orków który rozgrzewał ciało i dusze od wewnątrz.Wędrówka była jednak uciążliwa ze względu na... to, że iść było trzeba pod górę, a stopy zapadały się w śniegu. w miejscach gdzie znajdował się lód było bardzo ślisko i niebezpiecznie. Zapadał już zmrok, wiec Bonifacjan wyjął ze swojego podręcznego plecaczka NS'a i błyskawicznie go rozłożył, następnie wyciągnął jeszcze kanadyjkę i umieścił w przestronnym namiocie. Zasznurował wejście i wygodnie ułożył się na posłaniu. Rozpętała się burza śnieżna...
burza byla straszna, nikt nigdy nie widzial takiej burzy, jednak Bonifacjan posiadal potrzebne mu cechy aby mogl sobie poradzic w takich waronkach, a nabyl je chodzac do sklepu dla rodzinki, bo do sklepu mieli jakiej 3 dni iscia, wiec chlopak rozwinal sobie technike Survivalu do max'imum, wiec dla Bomifacjana to byla pestka, jednak w pewnej chwili...
drzwi namiotu rozsznurowały się z wielkim trzepotem. "Niespodziewanie ukazała się postać trzymająca w ręku kosę" spojrzała na niego mrocznymi oczami. Oprócz kosy w drugiej ręce miała jeszcze nieco rozłożone ciało martwego ptaka. Wymierzyła ptasim dziobem w Bonifacjana i ...
i powiedziała do swojego Gnijącego ptaka - BIERZ GO. Bonifacjan w ułamku sekundy przyjął pozycje obronną bo wiedział dobrze ze to nie przelewki. od dziecka jego dziadek opowiadal mu o upiorze który porywa wędrowców górskich i wiedział ze ten upiór nasi na szyi tajemniczy klucz ktorego przenzczenia nie zna nikt.
Bonifacjan nie miał pod ręką niczego czym mógłby sie bronić a morderczy ptak już sie do niego zblizał. wtedy przypomniały mu sie słowa wiernego włądcy: Gdy bedziesz potrzebował pomocy złap za ten naszyjnik któy ci ofiaruje i wypowiedz - Xevolus Aregan.
Bonifacjan nie zastanowiał sie an chwili. Złapał za naszyjnik który zpoczywał na jego piersi i wykrzyczał zaklęcie. na zewnątrz błysnął jasny promień światła aż wszysytkie bulaje wyleciały z NS. Bonifacjan usłyszał prżerażający ryk. wtem cały namiot uniósł sie w powietrze i runął nieopodal rozbijajac sie o drzewo. Tak to był on - przybył na ratunek Bonifacjanowi - Pradawny stwór przypominający pół gryfa pół czarnego smoka. Jednym podmuchem ognia zniszczył morderczego ptaka. Upiór gdy to zobaczył zamienił sie w stado kruków które wzbiły sie w powietrze i odleciały we wszystkich kierunkach. Bonifacjan był już bezbieczny. Niestety stracił namiot i musiał sobie poradzić bez niego. Wtedy Stwór przemówił do niego - Mam na imie Gryfion - przybyłem bo mnie wezwałeś na pomoc- Czy moge dla Ciebie coś zrobić?
Bonifacjan rozejrzal sie po okolicy, widzial tylko snieg, a przed nim wielka postac Grifiona, pomyslal ze moglby go zabrac w jakies bardziej ustronne miejsce, aby Bonifacjan mogl odpoczac przed kontynuowaniem swojej, wielce niebezpiecznej i jakze waznej tulaczki po antidotum, ale wtem z oddali slyszal glos swojego najlepszego przyjaciela, tak byl to on Emilian, ktory wolal...
Pamiętaj Przepowiednia Głosi że tylko połączone eliksiry które przyniesiemy z naszych niebezpiecznych wypraw na północ i opołudnie mogą uratować Maciusia.
Bonifacjan oprzytomniał i odpowiedział.l..
i dlatego musimy sie rozdzielic, jak widzisz ja zmierzam na poludnie, natomiast TY popedz na polnoc, zabierz ze soba rownierz jakichs zolnierzy, poniewarz Twoja droga jest trudniejsza i bardziej niebezpieczna niz moja, wtem Emilian zauwazyl klucz, ktory nadal trzymal Bonifacjan w swej dloni, Emilian wiedzial juz co to za klucz...
- To klucz do jaskini w której znajduje sie cudowna rzeka - powiedział - Pędź mój przyjacielu w stronę śnieżnych akweduktów, a następnie zejdź w podziemia i użyj tego klucza, by otworzyć skalne drzwi.

Więc Bonifacjan...
odpowiedzial, "tak tez zrobie, i zabiore ze soba Grifiona, ktory stanal po naszej stronie, wlasnie dzieki temu kluczowi:, Emilian nie wiedzial co powiedziec, przeczowal ze obecnosc Grifiona nie przyniesie nic zlego, jednak nie przejal sie tym za bardzo.
Emilian powiedzial: zatem wyruszajmy, dla naszego przyjaciela...
Tak jak mówił Bonifacjan droga na północ była tudna i daleka
trzeba było przejść przez pradawne fundamenty twierdzy MORGHOTA gdzie nadal czaiło sie zło a nocą można było spotkać niedobitków potężnych Barlogów
Następnie trzeba było przejść przez rwącą Rzekę Zapomnienia. Nie można było zamoczyć się w tej rzece, gdyż wtedy traciło się pamięć. Jeśli więc Emilian zamoczyłby w rzece koniuszki palców z pewnością zapomniałby gdzie i po co się znajduje. Musiał więc znaleźc sposób na przedostanie się przez rzekę. Zbuodwanie trwatwy zajęłoby mu zbyt dużo czasu pozatym mogło być niebezpieczne. Podczas rejsu tratwą nagły podmuch wiatru mógłby jeszcze bardziej wzburzyć rzekę lub zwyczajnie wydmuchać cherlawego Emiliana do rzeki. Emilian pomyślał więc, że...
Barlog był to wielki płonący
stwór
naznaczony mitycznymi znakami diademem na głowie zakończonej podwiniętymi rogami
MAło który wojownik mógł sam mierzyc sie z BArlogiem szczególnie nocą
pomyslal ze wykorzysta do tego Balroga. Albowiem jako jedyny przedstawiciel ludzko jakiejs tam rasy w sroodziemiu znal sposoob na pokonanie tygrysotorsego stewora...
Barlogi były honorowymi wojownikami ale słabły w świetle dnia więc Emilian chciał wyzwać takiego na pojedynek zaraz przed wschodem słońca aby zdobyć przewagę nad potężnym wrogiem kiedy już pokarze sie złocista tarcza słońca
Powrócił więc do prawadawnych ruin by tam spędzić noc i pochwycić jednego z Balrogów. Była godzina 23.46 i Emilian usłyszał szelest w pobliżu muru przypominającego śfiński zadek. Jego oczom ukazał się poteżny Balrog
- Siema - powiedział stwór i głośno zaryczał...
I Emilian zrobil tak jak zasluszal pewnego zimnego mokrego wieczora w jedenej z tawern" Nalezalo stewora okropnego i sraszliwego trafic w turbo tajny punkt ktory znal tylko ten ktory to opowiadal. Nastepnie uleczyc go tak aby mial dlug wdziecznosci wgzledem swego zagladziciela." ..........
Nastepnie pochwycil swe wieczyste ostrze..........
rzekł: - Balrogu stworze nieczysty, dziś o godzinie 5.23 postaneisz tu, dokładnie w tymmiejscu, by się ze mną zmierzyć...
i rozpoczeła sie walkaSwór machał poteznie swoim ogromnym mieczem Emilian nie mógł sie bronić a tylko unikał ciosów i zadawał rany przeciwnikowi gdy ten tylko sie wychylił. Jego srebrny księżycowy miesz siekał z wielką szybkością a zarazem bardzo trafnie.Jednak czym były powierzchowne rany dla potężnego stwora. Walka trwała nadal nikt nie zyskiwał miażdżącej przewagi walka trwała. zbliżał sie Świt...
Zblizał sie swit lecz nie ostatni swit ktory sie zblizy podczas tej potyczki. Walczyli oni dlugo, tak dlugo ze sami stracili rachube.I Balrog pomoogl Emilianowi w przekroczeniu rzeki....................
wreszcie Emilian ucioł potworowi nogę i ten nie mógł sie już poruszać
z wolna podchodził do Potwora żeby zadać śmiertelny cios.
Nagle wyskoczył i wbił miecz w cielsko bestii aż po rękojeść. Nagle pojawiło sie światło z Barloga wyszedł umęczony zły duch i wessany przez kamień z diademu zniknął. Wojownik zabrał ze soba kamień i usnął pod głazami.Tymczasem Bonifacjan...
docieral już do śnieżnych akweduktów. Przy wejśćiu zgodnie z legendą stal Anioł Sprawiedliwości.

- Witaj Bonifacjanie - rzekł dumnym tonem.
- Skąd znasz moje imię?
- Zam przeszłośc teraźniejszość i przyszłość... co cię tu sprowadza?
- Chcę nabrać życiodajnej wody dla ciężko rannego przyjaciela. Złe rzeczy dzieja się w Śródziemiu.
- Zadam Ci wiec jedno pytanie - powiedział Anioł - co będzie gdy się spotka Tofik z Gawłem?
- Fatum? - odpowiedział zmieszany Bonifacjan
- Skąd wiedziałeś?
- Cóż, znam przeszłośc, teraźniejszosc i przyszłość...

Bonifacjan wszedł do śnieżnych akweduktów i...
zobaczył wielką zamarzniętą rzekę tak to była właśnie ona źyciodajna rzeka była ona cała zamrznięta tylko jeden mały wodospad tryskał jescze wodą Bonifacjan podszedł więc aby spróbować ...
nabrac nieco do manierki, którą kupił w C-Mobilu. Jednak gdy był około 2 metry od wodospadu, pojawiły się tam wielkie drzwi z kamienia. Pomyślał więc o kluczu który wciąż dyndał na jego szyi, zdjał go i wziął do ręki. Delikatnie wsunął go w dziurkę.
Skalny blok pękł i rozpadł się na tysiąc kawałków. Bonifacjan podszedł do wodospadu uchwycił manierkę i napełnił ją życiodajną wodą...
w tym samym czasie Emilian zbudzil sie ze snu, odpoczal po walce z potworem, ktorego pokonal, jednak to nie koniec przygod jakie czekaja na dzielnego wojownika, przeciez musi znalesc jeszcze antidotum na trucizne, jednak nikt nie wie pod jaka postacia moze sie znajdowac antidotum, moze to byc woda, owoc, jakies stworzenie, legenda mowi ze jest to prawdopodobnie jedno z nielicznych i pradawnych stworzen z Wooterdeep, jednak nikt tego do konca nie wie..

Odruchowo wsadził rękę do kieszeni. Wyczuł w niej coś czego wcześniej tam nie było. Mały kanciasty przedmiocik. Wyjął go z kieszeni i dokłądnie opbejrzał. Był to rubin. Emilian jak to Emilian zawsze lubił się wszystkim bawić. Podrzucał więc drobny rubinek. Ten upadł jednak na ziemię i rozbił się na dwa jeszcze mniejsze kawałki. Zaświeciły się jasno i zaczęły wierowac ku górze. Zbiły się spowrotem w jedną całość która odziwo przybrała teraz formę kompasu. Tak to był kompas który wyraźnie wskazywął drogę do antidotum...
szedł dalej na Północ aż znalazł sie w szarej przystani skąd statki odpływały do
Wooterdeep. Wiedzu=iał że to dalej na północ więc kontynułował wędrówke i załapał sie na statek Telerich z morza Zachodniego. Rejs był ciężki...

nie daltego tylko ze pogoda nie sprzyjala, ale rownierz dlatego ze zaloga byla jakas dziwna, Emilian mial zle przeczucia co do tej podrozy, jednak wiedzial ze nie moze juz zawrocic, a do tego nie moze zawiesc swojego przyjaciela, ta mysl dawala mu niewiargodna sile, ale chwile pozniej cos zaczelo sie dziac, statek jakby zwolnil, zrobilo sie cicho, za cicho pomyslal Emilian...

stanowczo za ciho, myslal dalej... Postanowil zejsc do ładowni sprawdzić co się dzieje, ale nikogo tam nie było, w kajucie kapitana także nikogo, wkońcu w sterowni, ani żywej duszy, statek płynął powoli a zza horyzontu wyłaniała się góa lodowa, o niczym nie myślac Emilian złapał za ster i zmienił nieco kurs...
jednak to nie byl problem, gdyz zza gory wylonil sie wielki statek, statek widno...
_________________
był to LATAJĄCY HOLENDER legendarny statek KApitana Davy'ego JONES'a
najpoteżniejsz statek wsród niezmierzonych wód wszech oceanu
wtedy Emilian nie wiedzial co ze soba zrobic, znal straszliwa legende ktora owiewala ten statek, a brzmiala ona tak...
Kapitan kazdemu jeńcowi dawał wybórsmierć albo 100lat służby an statku pod jego komendą. Emilian wiedział że nie może dopuścić aby go złapali i...
dlatego wytezal umysl, niewiedzial co zrobi ale na pewno nie moze dac sie zlapac, to oznaczaloby koniec Maciusia, ktory liczy na jego pomoc, wiec przeszukal jeszcze raz statek a jedyne co udalo sie mu znalesc to golebie pocztowe, wiec wpadl na pomysl ze napisze do wielkiego Archera ze jest w niebezpieczenstwie i ze misja jest prawdopodobnie nieudana i zeby przyslal kogos na jego miejsce...
jednak w kącie tegosamego pomieszczenia ujrzł jakiś kombinezon który widział już kiedyś u wschodnich wybrzeży. można w nim było oddychć pod woda dłuższy czas niż pozwalała natura. ubrał go pośpiesznie i wyskoczył za burtę. Piraci przetrząsali już statek...
jednka po dlugotrwalym juz przeszukiwaniu doszli do wniosku, ze nie ma nikogo wiec wrocili do siebie na statek, w tym momecie Emilian poplynal na wielka gore lodowa, poniewarz nie wiedzial jak dlugo moze zostac pod woda, wiec sie tam schronil, czekal az latajacy Holender odplynie, aby moc powrocic na swoj statek...

Latający Holender zniknął tak szybko jak sie pojawił a Emilian mógł powrócić an statek i kontunuować podróż. Wciąż na północ. W blaskach porannej zorzy ujrzał wybrzeże i przepiękne miasto Portowe Wooterdeep...

tam ludzie zyjacy dosc spokojnie, robili to co zawsze, tam ktos szedl do pracy, tam ktos sprzedawal ryby, miasto Wooterdeep zawsze tetnilo zyciem, nawet w nocy, w porcie stalo wiele statkow, jednak przybycie Emiliana wprowadzilo pewne zamieszanie wsrod mieszkancow, gdy Emilian przybil do portu, ludzie szeptali miedzy soba "gdzie on ma zaloge?", chodzily rozne pogloski, jednak nikt naprawde nie wiedzial co sie z nimi stalo, nawet sam Emilian.
Jednak czsy były niespokojne nawet dla Wooterdeep. Wchdząc do karczmy chcąc zasięgnąć języka Emilian dowiedział sie że miasto nawiedził potwór straszliwy OMEN sieje postrach wśród mieszkńców a pilnuje on pradawnej SKRZYNKI BIBOSZA. Emilian pomyślał że to on musi zmierzyc sie ze zjawą i zdobyć skrzynkę w której może być to czego szuka, Dowiedział sie że potwora nie trzeba pokonać fizycznie bo to nic nie da, walka w tym wypadku jest zbędna OMEN zwykł mówić "Jeśli powiesz prawdę zabije Cie mieczem ,jesli skłamisz zabije Cie zaklęciem" i rozkazywał coś powiedzieć. Emilian myślał csłą noc co ma powiedzieć...
i wtedy Emilian wpadl na dopowiedz, "heh ale to proste"powiedzial i wyruszal w poszukiwaniu potwora. Szedl za wskazowkami jakimi go podarowali mieszkancy Wooterdeep, Emiliam bez problemow pokonywal dorge, ktora mu wskazali mieszkancy. Juz po kilki godzinach spotkal zlowrogiego potwora, wygladal on jak...
dusza człowieka którą wyrwano zadając wielkie cierpieniabyła zniekształcona ale biła od niej niebieska aura a w powietrzu można było wyczuc wielką moc.
Zjawa popatrzyła na przybysza i przemówiła.Jej głos był jak tysiąc igieł w sercu Emiliana
-jeśli powiesz prawdę zabije cie mieczem ,jak skłamiesz zabije cie zaklęciem. MÓW śmiertelniku hahaha

-zabijesz mnie zaklęciem-wykrzyczał Emilian
nad OMENEM pojawił sie czerwony portal i wessał zjawę z wielkim i przerażającym krzykiem
została na ziemi tylko mała czarna skrzynka ze złotymi okuciami.
Emilian dumny ze odgadl zagadke, podniosl powoli skrzynke, ogladal ja dosc dlugo, byla niesamowita, jednak jego szczescie nie trwalo za dlugo, gdyz za Emilianem pojawila sie szajka przed ktora ostrzegano Emiliana, wsumie to tylko wspomnieli o niej wiec Emilian sie nie przejal tym, ale teraz odwrociwszy sie stal twarza w twarz z dowodca szajki...

bał sie stracic taki skarb i postanowił walczyć szybkim uderzeniem zabił dowódce ucinając mu głowę .reszta rozpierzchła sie w różne strony. Emilian otarł miecz i ruszył do portu gdzie zwerbował załogę obiecując po podróży dać im statek. Tak dopłynoł do Stolicy gdzie spotkał Bonifacjana. Ucieszył sie z tego spotkania jak nigdy .Nie mieli jednak czasu na przyjacielskie gesty czekało ich nowe zadanie. nie mieli klucza do SKRZYNKI BIBOSZA.legenda głosi że klucz...
klucz znajduje sie w najdalszych zakatkach krainy Umarlych, gdzie znajdowala sie grota w ktorej to na samym koncu, w najglebszych jaskiniach, tunelach, przejsciach podziemnych, znajdowala sie otchlan prowadzaca prosto do Wulkanu Zapomnienia, w ktorym to jak mowi legenda zyje tzw Klucznik, Elf ktory potrafi skonstruowac klucz do kazdego zamka na swiecie, wiec nie wiedzac gdzie indziej mozna byloby znalesc klucz, postanowili razem wyruszyc w droge, jednk droga nie byla taka prosta, a wejscia do komnaty Klucznika strzegl potezny czarnoksieznik, ktory to...
pochodził z krainy Starożytnych i aby otworzyć przejście żądał wykonania zadania.Dwaj wojownicy zgodzili sie na warunki umowy. -daleko na wschdzie żyje B27 przebywa on teraz w zakamarkach Góry Krasnolódów i posiada rzecz wielkiej mocy magicznej Morgulin -sztylet z trucizną krainy Mordor.musicie mi go przynieść tak aby was nie wytropił i nie znalazł mnie. Łowcy zadowoleni z takiego obrotu sprawy wyruszyli bez zwłoki. Kiedy byli już niedaleko Krasnoludzkiej Siedziby....
zapytal Emilian Bonifacjana"ale co to jest ten Morgulin??""przeciez to jest ten slynny sztylet, ktory byl kiedys w posiadaniu Pradawnych, jednak nie wiem jak sie dostal w rece B27.." Emilian-:ach tak, no przeciez..."Bonifacjan"Ciiii, ktos idzie", obok naszych bohaterow przechodzila nic niepodejzewajaca warta, skladajaca sie z 4 miecznikow i 4 lucznikow, jednka to bylo jeszcze dosc daleko od bramy i morow zlowrogiego B27, wiec dostanie sie do srodka bedzie nielada wyczynem, ale Emilian i Bonifacjan nie lekaja sie niczego powtorzyli zgodnie, ruszyli dalej...
zakradali sie cicho chcieli zabrać sztylet i odejść niezauważonym aby unuknąć pogoni trudna to sztuka ale mieli nadzieje że im sie powiedzie. Mieli także na względzie dobro przyjaciela który chociaż pod dobrą opieką nie mógł nawet chodzić wzrok mu sie znacznie pogrszył a nikt nie umiał z niego wydobyś ani słowa. Tak więc uniesieni szlachetnym celem doszli do murów warowni.
Mury był niesamowicie wysokie. Mogły mieć około 20 m wysokosci. Przyprawiały o nielada dreszczyk.
- Loooool - rzekł Emilian.
- Nigdzie nie widzę bramy, musi być ukryte przejście. - odpowiedział zagadkowym tonem Bonifacjan.

Dokładnie obeszli caly mur wzdłuż. Nigdzie nie było śladu przejścia. I nagle Emilian przypomniał sobie o rubinowym kompasie, którymiał w kieszeni. Jak się okazało kompas ten pokazywał drogę do tego, czego się bardzo pragneło.

- Chcę do B27, chcę do B27....

Kompas drgnął a strzałka obróciła sie w stronę dwóch dużych choinek. Podszedł Bonifacjan z Emilianem do tych choinek. Między nimi była wolna przestrzeń. Spróbował wsadzić do niej rekę, a ona zniknęła, zrobił więc krok i znalazł się za murem...
Jednak po przejsciu za mur okazalo sie ze nie jest tak jakby do konca chcieli. Znalezli sie w kanalach wielkiego zamu, bylo tam przerazajaco ciemno, jakies straszliwe odglosy, ogromne szczury, poprostu przerazenie budzilo to miejsce, jednak nasi bohaterowie nie przejmowali sie niczym, nie mieli czasu, Macius byl wazniejszy, najwazniejszy w tym momecie, wiec ruszyli przed siebie szukajac jakiegos wyjscia...
Szybko natknęli się na drewniane drzwi które odziwo był otwarte. Najdziwniejsze było to, że nigdzi enie było straży... Czyzby straszliwy B27 był w drodze do zamku Archera? Może nie wybili całego jego wojska? Może jego plan powiódł się, a cała akcja na Sądzie była tylko zmyłką?
Ale to nawet i dobrze ze nikkogo nie ma, pomysleli, bedzie latwiej zdobyc sztylet, oczywisci etylko wtedy gdy zostal on w zamku, a jezeli ma go sam B27? wtedy moga byc problemy, jednak Emilian i Bonifacjan, byli tak pelni zapalu do zdobycia tego sztyletu, mieli niesporzyte sily, ich chec pomocy Maciusiowi jest tak wielka ze nikt nie moze im przeszkodzic...
Nie zastanawiali się ejdnak nad tym. za drzwiami były schody. Weszli po nich do niemałego pomieszczena z niezliczoną ilością luster. Stała w nim również toaletka a na niej przybory do czesania oraz nowej genereacji kosmetyki do włosów firmy OrcHairs. Rozejrzeli się dokładnie i...
i tak jakos pomysleli, no coz nie dziwie sie ze to tu stoi, przeciez to jest zamek B27, ale niewazne, trzeba stad wyjsc, w tym momecie pojawil sie duch, jakis Elf, bo mial tone makijazu, przemowil:
-Jezeli chcecie isc dalej to musicie odpowiedziec na pytanie: "Jaki tytul nosi nazwa plyty Blog27?"
w tym momecie Emilian i Bonifacjan popatrzyli sie na siebie z wielkim strachem w oczach, ale przeciez my tego nie sluchamy.. powiedzial Emilian, wiem wiem dodal Bonifacjan, to bylo bardzo trudne pytanie, nie wiedzieli co zrobic...
Spojrzeli na siebie raz jeszcze.
- Jak mogła się nazywać taka turboobciachowa płyta? - spytał Emilian.
- Nie mam pojęcia!
- Looooooool - rzekł zmieszany Emilian.

Elf zawirował w powietrzu z radością
-TAK - wykrzyknął. - Prosze tędy.
I zaprowadził osłupiałych wojowników śródziemia do komnaty w której stanęli oko w oko z B27...
... a B27 wygladal.....wygladal.....wygladal, wygladal jak przez drzwi, przez ktore weszli nasi dzielni 2 bohaterowie, od razu w oczy rzucal sie sztylet, ktory wisial na najwiekszej ze scian, na najwiekszej polce jaka w zyciu widzieli, Emilian pomyslal: po co mu taka polka? pogielo go?, ale to nic nie znaczylo, priorytetem bylo skrasc sztylet i jak najszybciej powrocic do czarnoksieznika. Wtem B27 zaskoczony wizyta Emiliana i Bonifacjana zaczal panikowac, biegac w kolko i krzyczec: Straz!!! Straz!!!
Emilian i Bonifacjan nie zwlekajac ogluszyli okropnego wladce, zabrali sztylet i zaczeli uciekac z zamku...
Biegli przed siebie nie patrząc gdzie, niestety straz była szybsza. Pochwycono ich i wrzucono do lochów w których siedział tajemniczy mężczyzna z niezdarnym kucyczkiem na czubku głowy.
- KIm jesteś, podaj swoje dane techniczne - rzekł Bonifacjan.
- Jestem Julian, dzielny wojownik wszechmocnego Archera.
- Julian, czy to Ty? Jak się tu znalazłeś, zioooom? - oparł Bonifacjan.
- Po wielkim Sądzie, nie wszyscy wojownicy B27 zginęli. Podczas gdy wy zajęci byliście walką jeden z nich podstępnie zakradł się do mnie od tyłu i ogłuszył, obudziłem się tutaj.
- Wydostaniemy się stąd... - rzekł podneicony Emilian - Jak ja kocham takie akcje...
paln jaki ułożyli we trzech zakładał wzelkie możliwosci lae musieli pomyśleć jeszcze o jednym jak odzyskać broń a co najważniejsze Morgulin który znając inteligęcje B27 na powrót leżał na półce. A iwęc Bonifacjan miał wyważyć drzwi swym ramieniem, następnie Julian znany ze swej walki wręcz sciągał strażników, a Emilian zajmował sie wydobywaniem z nich ostatnich tchnień informacji . Zaczeło sie....
Bonifacjan znamy ze swej wielkiej sily wywazyl wielkie zelazne drzwi, wtem Julian ze zwinnoscia kota zajal sie straznikami, a Emilian zaczal szukac sztyletu. Tym razem w 3 bylo znacznie latwiej, Bonifacjan i Emilian byli niezmiernie szczesliwi z tego ze u ich boku stoi nie kto inny a jak sam Julian. Emilian mial racje, inteligencja B27 byla niespodziewanie ....(cenzura) i sztylet lezal na swoim miejscu, nie bylo nawet strazy, Emilian wzial sztylet i poczeli uciekac...
wtem w rogu zobaczyli kolejny dowód na "bystrość "wodza DH gamma leżała tam ich broń poskładana i ładnie ułożona a także specjalny zestaw do walki dla Juliana. Ten wojownik nie używał mieczy a specjalne pazury które były przystosowane od zadawanych przez niego ciosów . tak wyposażeni nie lękali sie już strazy i rozpoczeli krwawą rzeźnie w drodze do wyjścia. okazalo sie wkrótce że na drodze napotkali tylko małpe B27 którą dotkliwe uszkodzili.okazło sie że Blog 27 miał koncert i cała załoga zamku na niego poszła. wydostali sie poza mury...
po za murami i tak juz troche opuszczonego i zmasakrowanego zamku B27. Droga byla juz prosta nic tylko wrocic wiec spieszyli sie jak nogdy dotad, mieli nadzieje ze Macius przezyje...
Po dotarciu do ztraszliwego zamku gdzie byl wieziony Klucznik, mag otrzymal sztylet, jednak to nie wszystko, milei wykonac jeszcze jedno zadanie...
tak od niechcenia mag rozkazał im że musza z nim wygrac w zagadki
a pierwsza brzmiała z ust czarownika złowrogo tak:
"Korzeni nie widziało niczyje oko,
A przecież to coś sięga bardzo wysoko,
Od drzew wybujało wspanialej,
Chociaż nie rośnie wcale."
hmm zastanawiali sie wszscy, jednak obecnosc Juliana i jego bystrosc im pomoze.
Julian:"odpowiedz to: gora"
Mag warknal, czekal teraz na zagadke ze strony bohaterow...
Bonifacjan zadal ja:
Nie ma skrzydeł, a trzepocze,
Nie ma ust, a mamrocze,
Nie ma nóg, a pląsa,
Nie ma zębów, a kąsa.
....
Mag tylko zaśmiał sie ironicznie
-rozumie sie samo przez siebie że to wiatr poiwedział i zamyslił sie aż wreszcie rzekł
_"Oko, co tkwiło w niebieskiej twarzy, ucieszyło się ogromnie,
Gdy zobaczyło w zielonej twarzy drugie oko.
„Ono jest zupełnie podobne do mnie,
Tylko, że błyszczy nisko, a ja wysoko.”
powiedział złowieszczo a bohaterowie zamyślili sie ...
wszyscy zastanwiali sie dosc dluga chwile, wtem rzekl Bonifacjan: " to jest slonce i stokrotka"
Mag znowu syknal, odpowiedz byla dobra,teraz woja zagadke zadal Emilian:
Nie można tego zobaczyć ani dotknąć palcami,
Nie można wyczuć węchem ani usłyszeć uszami;
Jest pod górami, jest nad gwiazdami,
Pustej jaskini nie omija,
Po nas zostanie, było przed nami,
Życie gasi, a śmiech zabija.
....
Tym razem nawet czarownik sie zamyślił pomyślał o własnej jakskini ale w końcu powiedział to słowo CIEMNOŚĆ
i zadał zagadke
"
Pudełko bez zawiasów, klucza ani wieka,
A przecież skarb złocisty w środku skryty czeka. "
-czekam powiedział
z tym akurat nie bylo problemu poniewaz Bonifacjan juz raz slyszal ta zagadke z ust wielkiego Archera, wiec odpoiedzial: " Jajko" pewnym glosem i odgadl
teraz cos dla maga:
Nie oddycha, a żyje,
Nie pragnie, a wciąż pije
...
-Ryba bez namysłu rzeł czarodziej patrząc w rzekę obok
-teraz coś specjalnego:
"Beznogi leży na jednonogim,
Dwunogi siedzi na trójnogim,
A czworonóg dostanie resztki."
dajcie odp na to hahaha
z tym juz tak latwo nie poszlo, jednak znow zablysl sam Julian i odpowiedzial:
Ryba na małym stoliku, człowiek na trónogim stołku, a kot dostanie ości"
Mag sie zaczynal juz denerwowac ale teraz kolej na jego odpowiedz.
Tym razem Emilian, po krotkiej rozmowie z Bonifacjanem, zadal ta jedyna zagadke:
Coś, przed czym na świecie nic nie uciecze,
Co gnie żelazo, przegryza miecze.
Pożera ptaki, zwierzęta, ziele,
Najtwardszy kamień na mąkę miele,
Królów nie szczędzi, rozwala mury,
Poniża nawet najwyższe góry.
...
Czarodziej pobladł jeszcze nigdy nikt nie zadał tak trudnej zagadki pomyślał.chcaił mieć teroche więcej czasu jednak nie zdawał sobie sprawy że rozwią zanie jest tak blisko. bo to właśnie czas jak dowiedział sie przyznając sie do porażki. odsunął sie na prawo i przed podróżnikami stanęły uchylone pięknie zdobione krasnoludzkie drzwi z Mithrilu i drewna. weszli do środka i ...
ujrzeli zapracowanego Elfa Klucznika.
-Witajcie przybysze, jestem Janisjan - rzekł Elf.
-Witaj czcigodny Janisjanie, przyszliśmy tu z powodu tej oto skrzyneczki. Nie możemy jej otworzyć - powiedział speszony Julian.
-Pokaż no mi ten kuferek. Julian grzecznie podał kuferek Janisjanowi.
-Mmm..nono...ładna robota, prawdopodobnie z XIVw. o taaak, cudowna skrzynia. O klucz wam chodzi, zapewne?
-Ależ tak - odparł Bonifacjan.
Elf szybko wyrobił mały kluczyk do skrzyneczki.
-Równe 10 euro - powiedział.
-Raaafał - wystrzelił Emilian
- Zdzierstwo - przytaknął Bonifacy, wyjął z podręcznego plecaczka niewielki portfelik z żabiej skóry i zapłacił Elfowi.

Towarzysze opuścili jaskinię i na zewnątrz otworzyli skrzynię. W pierwszej chwili zawiedli się. Była tam tlyko karteczka. Pisało na niej:
" W ciemnym lochu
Spoczywa księżniczka
Co róży kwiat przypomina
Na imię ma Psyholina
Ona na palcu nosi pierścionek
Prawadawnych wieczyste znamię
Psyholinę przekonać trzeba
By poszła z Tobą ramię w ramię
Po pewnym czasie, gdy będzie tak szła
Ujawni wieczysty sekret
Warto się starac bo ona zna
To, czego szukasz
Po pewnym czasie gdy będzie tak szła
Wyjmie zza pasa sakiewkę
Złocisty proszek w sakiewce Ci da
I po Twojej stanie stronie"
nie zwlekając ani chwili z ciężkimi głowami od myślenia nad zagadkami bohaterowie wyszli z jaskini. Tam powitała ich poranna zorza . znaleźli sie w ślepym zaułku. niewiedzieli co mają zrobic i w która stronę sie udać. Wiedzieli tylko że ich następnym celem w drodze do uzdrowiem=nia Maciusia jest znalezienie Psychliny. Szli leśną scieżką jeden za drugim nikt nie miał ochoty zacząć rozmowy. aż nagle emilian wykrzyknął
- już wiem! Znałem imię tej królewny moja babcia Kostka opowiadała mi o niej wiele razy na dobranoc.
według legendy Psyholina jest uwięziana w zamku na skraju lasu Fangornu .
Twierdza posiada 3 wymiary i bardzo trudno jest znaleźć Psyholine w ich labiryncie jednak ruszajmy w droge mam nadzieje że to już ostatnie zadanie.
Jak pomyśleli tak zrobili, nie zastanawiając się ani chwili. Szli i szli i szli, aż zobaczyli zaczynający się las. Dumnie, żwawym krokiem weszli do niego. Nagle Bonifacjan i Emilian zaczęli się dusić.

- To Zatrute Powietrze - rzekł Julian - Jestem na nie uodporniony, bo często mam z nim styczność. Biegniemy chłopaki. Im szybciej stąd wyjdziemy tym lepiej...

Tymczasem chłopcy biegnac tak dusili się coraz bardziej, juz prawie nie mogli złapać oddechu, gdy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Psyhol
Chorąży



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Andrychów


PostWysłany: Śro 15:22, 27 Wrz 2006    Temat postu:

słońce chyliło się ku zachodowi, Bonifacjan, Julian, i Emilian ujrzeli wyłaniający się zza drzew obrys chatki. Biegli ile sił w nogach, a nie było to łatwe, gdyż wciąż się dusili. Po kilkunastu meczących minutach wydostali się w końcu z lasu i stanęli u stóp owej chatki. Weszli do niej nie obawiajac się niczego. Odrazu natknęli się na klapkę w podłodze. Wszystko wydawałoby się na pierwszy rzut oka całkiem proste, jednakże...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Psyhol
Chorąży



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Andrychów


PostWysłany: Nie 18:54, 05 Lis 2006    Temat postu:

wcale ta,ie nie było. Zeszli pod klapę a tam czyhał na nich wredny potworny smok. Buchął ogniem lecz trzej towarzysze byli na tyle zwinni by przedostac sie do drzwi. za drzwiami spała smacznie Psycholina. Bponifacjan przerzucil ja przez ramie uznajac ze nie ma zbyt wiele czasu i wszyscy rzucili się do ucieczki. Gdy byli już w bezpiecznym miejscu Psycholina przebudziła się. Z początku nie była rozmowna
_ co wy chcecie odemnie!? - mówiła
- Chcemy ocalić Maciusia naszego przyjaciela, a Ty masz coś, co jest nam do tego konieczne.
- A więc pójdę z Wami, prowadzcie do Maciusia a jesli po drodze wykarzecie sie s[prytem odwaga i zwinnoscia, podaruje Wam ową rzecz.

Dni wędrówki były długie i niebezpieczne. Psycholina bacznie obserwowała Juliana, Emiliana i Bonifacjana. Minął iesiac nieustajacej wędrówki. Wreszcie dotarli po ciezkich zmaganiach z potworami i złymi władcami do Maciusia i reszty X Dh. Psycholina pochyliła się nad zblazowanym ciałem szeregowego maciusia i wyjęła zza pasa zołtą sakiewkę. W sakiewce był proszek, który dosypała o Wody Życia.

Gdy Maciuiowe usta poczuły świezy łyk Wody Życia, jego oczy rozwały się nagle.
-Maciuś żyje! Maciuś żyje! - krzyczała DH.
Psycholina postanowiłą przyłączyc sie do druzyny.

**********************
Minęło parę lat aż zjednoczył się wszystkei siły XDH. Wypowiedziały one wojnę B27. Którą rzecz jasna wygrały.

I tak po wiek wieków trwała era zjednoczonej XDH, a sława jej bohaterów przetrwała wiele wiele pokoleń.


Koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość








PostWysłany: Nie 21:54, 17 Gru 2006    Temat postu:

Której historia(drużyny) nigdy się nie zakończyła i trwała na wieki
Powrót do góry
Mafia
Marszałek Polski



Dołączył: 30 Lip 2006
Posty: 1065
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: SOUTHSIDE, Targanice, Kingstreet 1


PostWysłany: Pon 11:09, 16 Kwi 2007    Temat postu:

trza pisac dalej bo jak wiecie nasza druzyna jeszcze istnieje a jezeli istnieje bajka, legenda takze trwac musi !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Psyhol
Chorąży



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Andrychów


PostWysłany: Pon 15:59, 16 Kwi 2007    Temat postu:

zacznij epizod drugi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Świstak
Kapral



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jawornickie Centrum Pozytywnych Wibracji >>> Northside


PostWysłany: Pią 21:55, 27 Kwi 2007    Temat postu:

możę po obozie co ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|| Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group || Designed by Port-All.Com ||
Regulamin